poniedziałek, 30 lipca 2012

Uwaga, krucjata bezpieczeństwa ruchu drogowego

Fakty:

W ciągu ostatnich pięciu lat (2007-2011) kierujący rowerami spowodowali według oceny policjantów 425 spośród wszystkich 46 747 zdarzeń drogowych (kolizji i wypadków), jakie miały miejsce w tym czasie na terenie Łodzi. Czyli 0,91 procenta (9,1 promili). Powtarzam: według oceny przybyłych na miejsca zdarzeń policjantów rowerzyści zawinili w przypadku 0,91 procenta ogółu zdarzeń drogowych, jakie miały miejsce w latach 2007-2011 na terenie naszego miasta.

Rowerzyści zawinili w przypadku 31% zdarzeń drogowych z ich udziałem, do jakich doszło w latach 2009-2011. Kierowcy samochodów byli winnymi 1,6 raza większej liczby zdarzeń z udziałem rowerzystów niż rowerzyści.

Nie usprawiedliwiam popełniających wykroczenia, potępiam niebezpieczne i nieodpowiedzialne zachowania kierujących rowerami. Jednak jako osoba odpowiedzialna za rozwój transportu rowerowego w Łodzi, a jednocześnie jako obywatel, oczekuję od policji postępowania metodycznego, prowadzonego w sposób proporcjonalny do skali zagrożenia. To z czym możemy mieć do czynienia przypomina nagonkę skierowaną przeciw wyodrębnionej grupie, poszukiwanie łatwej zdobyczy i hołdowanie stereotypom ("Czynione obecnie obserwacje zachowań kierujących rowerami wskazują, że właśnie ta grupa w dużej mierze wykorzystuje przywilej nie posiadania [pisownia oryginalna] żadnych uprawnień do kierowania nie zna zasad i norm ich obowiązujących").

A to co uprawiają osoby pisujące dla dzienników (zwłaszcza jednego tytułu), poza napuszczaniem grup użytkowników dróg (tytuł "Rowerzyści łamią przepisy częściej niż kierowcy" na podstawie 18 przypadków?), można jeszcze nazwać zwykłą głupotą: utwierdzaniem w dobrym samopoczuciu tych, którzy mogą stanowić największe zagrożenie na drogach; przytępianiem  samokrytycyzmu u tych, którzy najczęściej zabijają i ranią. Przy niedostatku kampanii społecznych mówiących wprost o tragicznych konsekwencjach nieodpowiedzialności u kierujących samochodami.

I jeszcze:
Liczba nałożonych mandatów nie równa się częstości popełniania wykroczeń przez daną grupę użytkowników dróg. Jest pochodną działań prowadzonych przez policję.
Przytaczane liczby nałożonych mandatów na pewno nie odpowiadają skali zagrożenia, jaką niosą za sobą nieprawidłowe zachowania poszczególnych grup użytkowników dróg.

Strzeżcie się antyrowerowej krucjaty bezpieczeństwa ruchu drogowego!

18 komentarzy:

  1. Fakt że liczba zdarzeń spowodowanych przez rowerzystów jest mniejsza od 1% nie oznacza że rowerzyści są tacy idealni. Po prostu rowerzystów jest o wiele mniej na łódzkich drogach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja gdzieś napisałem, że są idealni? A jak się ma ten 1 procent do udziału rowerzystów w ruchu na łódzkich drogach? Bo według mojej wiedzy, jest ich trochę więcej. Ale na pewno nie 20, ani tym bardziej 40 procent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moje subiektywnie oko kierowcy automobilu to pewnie rowerzyści stanowią jakiś procent (lub mniej) użytkowników łódzkich dróg. Z tego egoistycznie wnioskuję że rowerzyści są tak samo szkodliwi jak i kierowcy ... a może i gorsi jak uwzględni się samochodowy ruch tranzytowy przez Łódź. Więc dla mnie sprawa jest prosta - rowerzyści to bezkarni szkodnicy naszych już zatłoczonych ulic.

      Usuń
    2. Pozostawię Twoje subiektywne oko i egoistyczne wnioskowanie, a odwołam się do wyników badań z listopada 2008 r. - udział roweru w podróżach miejskich w Łodzi wynosił 2,3 procent. Od 2008 roku przyrost ruchu rowerowego kształtuje się na poziomie 10 do 20 procent rocznie, więc obecny udział ruchu rowerowego można szacować na poziomie co najmniej 3,4 procent. Jeżeli w zestawieniu z niespełna 1 procentem zdarzeń zawinionych przez rowerzystów i wobec braku odniesienia się do liczby ofiar wypadków spowodowanych przez rowerzystów piszesz o takiej samej ich szkodliwości jak i kierowców, dopuszczasz się nadużycia.

      Usuń
    3. Statystyki uwzględniające ruch turystyczny w Łagiewnikach mało mnie przekonują. Jak już wspomniałem - w Łodzi mamy nie tylko "podróże miejskie" ale też spory ruch tranzytowy. Ciekawe jakby na te statystyki wpłynęłoby doliczenie samej E75.
      Co do szkodliwości to ciągle się słyszy o potrąceniach pieszych przez rowerzystów które nie są zgłaszane i tworzą szarą strefę statystyk.

      Usuń
    4. Ale o czym Ty teraz do nas mówisz, o jakich turystach w Łagiewnikach? Witek opiera się na badaniach robionych wśród rowerzystów miejskich, w ciągu dnia pracy, takich co jadą do szkoły lub do roboty.

      Ciągle się słyszy o potrąceniach? heheheheh dobre dane!
      Ale przy okazji udowadniasz kolejną różnicę pomiędzy rowerzystami a kierowcami - rzadko kiedy nie zgłasza się potrącenia przez samochód. Czy wiesz dlaczego? No pomyśl trochę z czego to wynika.

      Usuń
    5. Powiem Ci szczerze i dosadnie - nie zawsze kolizja z udziałem samochodu jest z winy kierowcy. Jeśli stuknie mnie inny samochód to spokojnie zgłaszam sprawę do jego ubezpieczyciela i nic na tym nie stracę - wszystkie szkody zostaną naprawione z OC. Jak mi pod koła wjedzie cyklista to kto mi naprawi samochód?

      Usuń
  3. Ale bzdury wypisujesz EZ. Ulice są nie tylko dla kierowców!
    Szkodnikami są piraci drogowi, ci co powodują wypadki a zwłaszcza te śmiertelne! Tutaj bezkonkurencyjnymi są kierowcy.
    Wspominasz coś o zatłoczonych ulicach? A przez kogo one są zatłoczone, hałaśliwe i niedające żyć mieszkańcom?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, rowerzysta jadący wąską ulicą z prędkością ~15-20km/h nie blokuje ruchu drogowego. A rowerzysta jadący bez oświetlenia i bez jakiejkolwiek znajomości przepisów nie stanowi śmiertelnego zagrożenia ... dla siebie.

      Usuń
    2. Stary, ale o czym Ty mówisz? Rowerzyści jeśli już ryzykują, to tylko własnym życiem. To ich także różni od kierowców, którzy przede wszystkim ryzykują życiem innych.
      Co do braku oświetlenia to się zgodzę, że jest naganne. Ale tu także przychodzą statystyki policyjne, które wskazują że gros wypadków z udziałem rowerzystów jest za dnia! A co do znajomości przepisów... wiesz że większość ma prawo jazdy lub miało kartę rowerową?

      A na naprawdę wąskich uliczkach to ile byś chciał gnać?

      Usuń
    3. "Masz rację, rowerzysta jadący wąską ulicą z prędkością ~15-20km/h nie blokuje ruchu drogowego." Nie, nie blokuje, jedzie z normalną prędkością, samochody często też się z taką poruszają i one o dziwo nie blokują. Z tym, że rowerzystę bez większych problemów wyprzedzisz, a np. dziadka który jedzie autem i się człapie bo boi się wszystkiego, nie zawsze można

      "A rowerzysta jadący bez oświetlenia i bez jakiejkolwiek znajomości przepisów nie stanowi śmiertelnego zagrożenia ... dla siebie." HuBar już Ci odpowiedział - batman stanowi zagrożenie dla siebie, ale w centrum miasta gdzie latarnia jest na latarni spokojnie zobaczysz rowerzystę.

      Usuń
    4. Tak, tylko że dziadek w kapeluszu to pojedynczy przypadek za kierownicą a rowerzyści wszyscy poruszają się ze wspomnianą prędkością. Specjalnie napisałem o wąskich uliczkach Łodzi takich na których przy ruchu w obu kierunkach rowerzysta jest w stanie skutecznie zablokować ruch. To analogiczna sytuacja do ludzi jeżdżących skuterami poza teren zabudowanym.
      Co do oświetlenia to był to przykład który miał pokazać co rowerzysta może a czego kierowca nie może. Stan techniczny roweru może być tragiczny a jego posiadacz pozostanie bezkarny.

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że nie ma sensu polemizować z "ez" ta osoba jest ewidentnie nastawiona negatywnie do rowerzystów i celowo prowokuje. Możliwe, że nigdy nie jeździła rowerem. Ja natomiast zgadzam się z wypowiedziami Witka i Huberta. Dodam, że w miesiącu robię około 2,5tyś.KM samochodem oraz 1000KM rowerem i staram się rozumieć jednych i drugich, codziennie widzę wykroczenia rowerzystów i kierowców, ewidentnie kierowcy popełniają więcej wykroczeń i są bardziej niebezpieczni, ale niestety przyzwyczailiśmy się do tego i jest to dla wielu ludzi na porządku dziennym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz więcej wykroczeń kierowców bo widzisz więcej kierowców. Rowerzyści są mniej szkodliwi ale to nie czyni ich bezkarnymi. Jak samochodem wjadę w pieszego to zabiję go a jak rowerzysta potrąci staruszkę to ją tylko przewróci i złamie jej biodro (babcia umrze dopiero po kilku miesiącach od powikłań związanych z długim pobytem w szpitalu).

      Usuń
    2. Widzisz, piesi też nie są bez winy, bo jak babcia będzie na upartego chodziła po DDRce, to w końcu jakiś rowerzysta w nią wjedzie :P

      Usuń
    3. No wczoraj przy "centralu" babcia ostro twierdziła, że tu jest chodnik...

      Usuń
  5. Zgadzam się Bartkiem: dyskusja z osobą, które swoje sądy opiera na własnych obserwacjach, ponoć zasłyszanych przypadkach, dobieranych pod tezę, stawia sprzeczne tezy, a jednocześnie dyskredytuje wyniki badań i statystyki zdarzeń, jest stratą czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Udział roweru w podróżach miejskich w Łodzi" - to mało dokładne określenie statystyk - nie wiadomo czy uwzględnia to ruch tranzytowy (pewnie nie) czy uwzględnia tereny rekreacyjne w obrębie Łodzi (pewnie tak). Taki statystyki to wciąż słaba podstawa.
    Niezależnie od liczb czy szkód powodowanych przez rowerzystów czy kierowców - wszyscy korzystamy z tych samych dróg publicznych a tylko kierowcy muszą mieć do tego uprawnienia i obowiązkowe OC. Jak kierowca kogoś lekko stuknie to dostanie mandat, punkty karne a szkody pokryje OC za które po roku sprawca zapłaci więcej. A jak rowerzysta spowoduje kolizję to szukaj wiatru w polu i męcz się z powództwem cywilnym.

    OdpowiedzUsuń