wtorek, 8 maja 2012

O jeździe wzdłuż po przejściu dla pieszych

Czuję się w obowiązku zająć stanowisko wobec wczorajszego artykułu "Rowerem po zebrze" autorstwa Huberta Barańskiego zamieszczonego na "Rowerowej Łodzi". Przede wszystkim chciałbym jasno stwierdzić, że jako urzędnik zajmujący się polityką rowerową Miasta, uważam przejeżdżanie wzdłuż po przejściu dla pieszych za zachowanie niebezpieczne i nieetyczne, i jako takie - głupie. Postaram się wyjaśnić, dlaczego w ten sposób przeprowadzam granicę między zachowaniami dopuszczalnymi i nie do zaakceptowania.

1.
Hubert Barański przytacza dane z Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji (SEWiK), mylnie stosując zamiennie pojęcia "wypadek" ("O odpowiedź na pytanie do ilu wypadków z udziałem rowerzystów doszło na łódzkich ulicach..."), "zdarzenie" ("Poprosiliśmy bowiem o podanie liczby zdarzeń z udziałem rowerzystów...") i "kolizja" ("...łódzka Policja odnotowała jedynie 12 takich kolizji..."). Czym się różni wypadek od kolizji i jak się mają one do zdarzeń drogowych, pisałem tutaj. Koniec końców, nie wiadomo czego dotyczą przytoczone w artykule liczby podane przez policję, gdyż nie odpowiadają żadnej z kategorii zdarzeń drogowych spowodowanych w latach 2009-2011 przez rowerzystów przejeżdżających przejścia dla pieszych (co każdy może sam sprawdzić tutaj):
Liczby zdarzeń drogowych i poszkodowanych w wyniku przejeżdżania przez rowerzystów przejścia dla pieszych w latach 2009-2011
Jak widać, liczby zdarzeń spowodowanych przez rowerzystów nie stosujących się do Artykułu 26 ustęp 3 pkt 3) Prawa o ruchu drogowym faktycznie nie stanowią znaczącego odsetka ogółu zdarzeń z udziałem rowerzystów. Choć przejeżdżanie przejścia dla pieszych plasuje się na czwartym miejscu wśród przyczyn zdarzeń spowodowanych w latach 2009-2011 przez rowerzystów, zaraz za nieprawidłowym omijaniem (32 zdarzenia) i niedostosowaniem prędkości do warunków ruchu (34 zdarzenia); na pierwszym miejscu jest nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu (105 zdarzeń). Częściej niż co dzięsiąte zdarzenie zawinione przez rowerzystę było spowodowane właśnie przez przejeżdżanie przejścia dla pieszych.
Co jednak zwraca uwagę, to liczby pieszych, którzy ucierpieli w wyniku takiego nieprawidłowego zachowania rowerzystów. Częściej to oni są poszkodowani w wyniku jazdy rowerzystów wzdłuż po przejściu niż sami winowajcy. Ogółem w latach 2009-2011 w Łodzi w następstwie wypadków z udziałem rowerzystów 26 pieszych było lekko rannych, a 10 ciężko rannych. Jak widać, jazda rowerem wzdłuż po przejściu dla pieszych stanowi istotną przyczynę wypadków z udziałem rowerzystów, w których piesi odnoszą obrażenia. Narażeni są zwłaszcza ludzie starzy: 10 z 18 osób potrąconych przez rowerzystę przejeżdżającego po przejściu to ludzie w wieku 60 lat i więcej. W ubiegłym roku zdarzył się też przypadek ciężkiego zranienia czterolatka.

2.
Napisałem, że jazda po przejściu dla pieszych jest również nieetyczna. Jest tak, gdyż stanowi widomy dowód na nierespektowanie przyjętych reguł. Nie zgadzam się na relatywizowanie poparte jakimikolwiek, mniej lub bardziej prawidłowymi, statystykami zdarzeń. Po prostu takie zachowanie stawia całą grupę użytkowników rowerów w złym świetle i utrudnia działania na rzecz poprawy warunków przemieszczania się za pomocą rowerów, dostarczając wygodnego argumentu wszystkim tym, którym z rowerem jest nie po drodze. Zgoda na proporcjonalność ciężaru kary nie oznacza akceptacji dla jaskrawego łamania prawa. Choćby z przyczyn taktycznych.

3.
Jazdę wzdłuż po przejściu dla pieszych zaliczam do kategorii zachowań nieakceptowalnych również dlatego, że nigdzie w Polsce nie jest ona dozwolona. W przeciwieństwie do np. jazdy "pod prąd" na ulicach jednokierunkowych, która w niektórych miastach w naszym kraju jest dopuszona na podstawie samych znaków pionowych (bez wyznaczania kontrapasa).

4.
Prywatnie, zdarza mi się przejeżdżać wzdłuż po przejściu dla pieszych lub tuż obok przejść. Tak jak zdarza mi się nie stosować do czerwonego sygnału na skrzyżowaniach (np. podczas wyścigów ulicznych), jeździć po chodniku i popełniać inne wykroczenia. Z pełną gotowością przyjęcia kary, w przypadku zatrzymania przez policję. I nie uważam za hipokryzję jednoczesnego publicznego nawoływania, by nie jeździć po przejściach. Po prostu, dla spójności przekazu, jasności sytuacji ważne jest, aby wyraźnie wskazać przejeżdżanie po przejściach jako zachowanie, które nie powinno się zdarzać, ani tym bardziej stać się regułą. Z uwagi choćby na tych 17 pieszych potrąconych w latach 2009-2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz